Kochany Synku!
Często wracam myślami, do momentu kiedy pierwszy raz trzymałam Cię w ramionach.
Była ciemna, styczniowa noc, a na toskańskim niebie połyskiwał księżyc w kształcie rogala. Przypominał mi księżyc ze Shreka. Tuliłam Cię mocno do siebie. Wpatrywałam się w Twoje ogromne, granatowe jak wieczorne niebo oczy i zastanawiałam się jak wygląda świat z perspektywy małego człowieczka, który pojawił się na nim zaledwie kilka godzin wcześniej.
Księżyc za oknem i Ty w moich ramionach sprawiły, że zaczęłam myśleć, jak będzie wyglądać nasze życie… jak miną nam nasze pierwsze wspólne dni, tygodnie, lata… Czy będzie w naszym życiu dużo spontanicznej radości i uśmiechu? Czy będę potrafiła dać Ci miłość, na którą zasługujesz? Czy będę w stanie przekazać Ci najważniejsze wartości?
Od tej pamiętnej nocy minęło 2340 kolejnych. Były wśród nich noce piękne, które napawały mnie miłością i wdzięcznością, były też noce nieprzespane, czasem trudne i zawiłe.
Popełniłam chyba wszystkie błędy, które można było popełnić.
Gdybym mogła cofnąć się w czasie tak wiele rzeczy robiłabym inaczej.
Słuchałabym własnej intuicji i uczyła się Ciebie zamiast podążać za tym, co sugerowali „eksperci”.
Nie przejmowałabym się tak bardzo tym, co pomyślą inni, kiedy uczyłeś się radzić sobie z emocjami.
Nie martwiłabym się, kiedy w moim odczuciu jadłeś „zbyt mało” lub nie byłeś głodny. Wiedziałabym, że Twoje ciało jest mądre i wie, ile powinno zjeść.
Nie krzyczałabym na Ciebie, lecz pragnęłabym zrozumieć, co czujesz, co przeżywasz w swoim świecie, czego potrzebujesz.
Bardziej dbałabym o siebie, o swoje samopoczucie, o to, aby spotykać się częściej z przyjaciółmi, śmiać się, uśmiechać. Tak, abym była bardziej wypoczęta i radosna, kiedy opiekowałam się Tobą.
Nie oczekiwałabym od Ciebie, żebyś rozumiał świat dorosłych. Zawikłany świat zasad, radzenia sobie z emocjami, rozumienia tego, co przeżywają inni. Nie oczekiwałabym, że powiesz mi jak się czujesz i czego potrzebujesz. Rozumiałabym, że potrzebujesz czasu, i że nawet dorośli czasem się w tym gubią.
Tak wielu rzeczy bym nie komplikowała. Pozwalałabym Ci odkrywać świat na Twoich własnych zasadach, w Twoim własnym tempie.
Bardziej bym towarzyszyła, była przy Tobie, mniej tłumaczyła i wymagała.
Mniej bym się przejmowała, martwiała na zapas, więcej bym się śmiała i wygłupiała z Tobą.
Bardziej podążałabym za Twoją dziecięcą radością, za Twoim entuzjazmem, za Twoim szczerym uśmiechem i chęcią odkrywania świata.
Byłabym bardziej obecna…
I choć wiem, że czasu nie da się cofnąć, to cieszę się, że mamy przed sobą jeszcze kilka lat, zanim dorośniesz i podążysz w swoją stronę.
W dniu, w którym obierzesz swój własny kierunek, pragnę, żebyś miał w sercu wspomnienia lat spędzonych w domu pachnącym miłością. Domu, w którym czułeś się kochany i akceptowany. W którym zawsze był ktoś, kto Ciebie wysłuchał, przytulił, był przy Tobie, kiedy było Ci smutno. Domu, do którego z przyjemnością będziesz wracał.
Z miłością,
Mama
Przeczytaj także